środa, 21 listopada 2018

Koniec urlopu i dostawa do Sejmu.

W niedzielę wróciliśmy do pracy po 27 dniach urlopu. Wstaliśmy o 5:30, pojechaliśmy do firmy na 10:00 i okazało się, że... wracamy do domu 😂
A dokładniej: w bazie firmy czekała na nas ciężarówka załadowana meblami z lokalnej stolarni, które mieliśmy dostarczyć w poniedziałek na 9:00 do Kancelarii Sejmu w Warszawie. 
Przepakowaliśmy się do naszego nowego tymczasowego domu i wyruszyliśmy w drogę powrotną do Warszawy. Postawiliśmy ciężarówkę kilkaset metrów od domu i spędziliśmy noc we własnym łóżku.
Z wjazdem na teren Sejmu były przygody. Okazało się, że ta instytucja jest kompletnie nieprzygotowana na wjazd czegokolwiek większego niż osobówka, była też kontrola pirotechniczna i obwąchiwanie przez psa każdego mebla wynoszonego z paki. Po trzech godzinach udało nam się wyjechać.
Wróciliśmy do domu. Wypiliśmy herbatkę, zjedliśmy obiad i czekaliśmy aż wpadnie nam kolejne zlecenie. Czyli trochę w pracy a trochę nie.
Przyjazd w rodzinne strony był super sprawą, bo moja Mama i Stacha Tata mieli okazję zobaczyć czym jeździmy, jak pracujemy i w czym mieszkamy przez trzy tygodnie kiedy nie ma nas w domu. Mama pozowała nawet do zdjęcia z naszym sprzętem i swoim rowerem 😉
Na jednym ze zdjęć nasze Atego pozuje w miejscu Bitwy Pod Olszynką Grochowską.
W pewnym momencie dostaliśmy zlecenie. Lecimy do Bratysławy, gdzie ładujemy jakiś towar do Anglii.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz